czwartek, 29 stycznia 2015

One shot -nowy początek

Pojedyncza łza spłynęła po bladym policzku młodej dziewczyny ,łza wypełniona smutkiem i żalem do ludzi ,świata a może nawet i samego Boga. Miała już dość wszystkiego ,całe jej życie wydawało się być pasmem nieszczęść ,zwykłą zabawką w rękach losu. Każdego dnia zadawała sobie pytanie ,chciała wiedzieć co zrobiła nie tak ,jaką zbrodnie popełniła zasługując sobie na takie życie. Od początku nie miała nikogo ,rodzice jeśli tak mogła nazwać ludzi ,którzy porzucili ją oddajac do domu dziecka nie stanowili nigdy dla niej oparcia. Mimo całej goryczy ,złości jaką do nich czuła wybaczyła im już dawno temu ,uświadomiła sobie że to była jej wina w końcu kto mógłby zaakceptować takie dziecko jak ona. Kolejne łzy zaczęły na nowo napływać do zaczerwienionych oczów. Duże ciemnozielone  tęczówki niegdyś pełne życia ,radosne ,cieszące się z każdego dnia teraz były w całości przesiąknięte bólem,strachem i nienawiścią. Dziewczyna podciągając kolana do siebie oparła na nich swoją brodę. Nieobecnym wzrokiem spoglądała na niewielką pozytywkę stojącą na starym ,drewnianym stoliczku ,którego lata świetności już niechybnie przeminęły. Piękna , srebrna szkatułka z porcelanową laleczką w środku była jedyną pamiątką jaka jej pozostała po babci. Kochała tą kobietę  z całego serca ,z nią jedyną mogła dzielić wszystkie swoje smutki ,żale ale także chwile radosne i przyjazne. Jednak jak to bywa ze szczęściem jest to tylko ulotna chwila. Wszystko zbyt szybko się skończyło ,chore serce staruszki nie wytrzymało natłoku problemów z którymi jako prawnik musiała się codziennie zmagać. Szybka śmierć, zawał sprawił ,że odeszła z tego świata pozostawiając na nim małą ,kruchą dziewczynkę nie potrafiącą sobie poradzić z otaczającym ją światem.

Całe jej ciało trzęsło się z zimna. Mały ,ciasny pokój na poddaszu ,który był dla niej domem od dobrych kilku lat nie stanowił wystarczającego zabezpieczenia przed podmuchami zimnego ,jesiennego wiatru który bez problemu przedostawał się przez liczne otwory w ścianach. Zielonooka skuliła się jeszcze bardziej okrywając się leżącym nieopodal szarym kocem z czerwonymi paskami.

-Czy ja proszę o tak dużo...czy chociażby odrobina szczęścia nie jest mi pisana? -zapytała łamiącym się głosem.

-Może powinnam  to wszystko zakończyć i tak nic lepszego na mnie nie czeka. Nikt pewnie nawet za mną nie zatęskni ,w końcu kto przejmowałby się zwykłą sierotą.

Dziewczyna wyciągnęła z podłużnej szuflady małą ,metalową żyletkę. Drżącymi dłońmi trzymała ją wpatrując się w jej lśniącą powierzchnie. Powolnym ruchem przyłożyła ją do swojego nadgarstka ,zimne ostrze spotkało się z bladą lekko fioletową skórą. Pierwsze krople krwi zaczęły spływać wzdłuż ręki ,kapiąc bezgłośnie o drewnianą ,ciemnobrązową podłogę. Kolejne nacięcie ,nowy strumień krwi i ból, który przynosił jej ukojenie ,powodując  że stawała się  spokojniejsza. Całe jej ciało robiło się coraz słabsze. Powieki stawały się coraz cięższe ,zamykając się raz po raz. Wiedziała ,czuła że koniec jest już blisko jednak nie bała się ,można nawet powiedzieć że cieszyła się z tej chwili. Kąciki jej różowych ,popękanych ust uniosły się lekko w górę ,po jej policzku spłynęła ostatnia łza po czym upadła bezwładnie na podłogę pozostawiając za sobą całe jej dotychczasowe życie wypełnione jedynie smutkiem i cierpieniem.

Ciemność ,bezgraniczny mrok otaczał całe jej ciało. Była sama ,nie czuła nic ,przez jej głowę przelatywały różne obrazy. Pierwsze urodziny ,uśmiechnięta twarz jej babci aż w końcu zobaczyła wspomnienie, które za wszelką cenę chciała schować w najgłębszych zakamarkach swojego serca, wspomnienie które przynosiło jej największe cierpienie.

Przed wielką ,żelazna bramą stała mała ,różowo-włosa dziewczynka ubrana w czarną bluzkę z kołnierzem oraz sięgającą nieco poniżej kolan szarą spódniczkę. Swoimi dużymi ,zielonymi oczami spoglądała na znajdujący się przed nią stary budynek. Liczne zakratowane okna betonowe ,popękane ściany nie były zbyt przyjaznym widokiem. Niedaleko wejścia znajdowało się uschnięte drzewko do którego przywiązana była kwadratowa huśtawka oraz mały plac zabaw z poniszczonymi drabinkami i karuzelami. Mając już dość dobry obraz miejsca w którym się znajdowała przeniosła swój wzrok na swoją mamę. Była to kobieta średniego wzrostu z długimi falującymi w tym momencie na wietrze blond włosami. Rozmawiała ona z nieznanym dla dziewczynki starszym mężczyzną w okrągłych okularach z czarnym melonikiem na głowie ,którym dość starannie próbował ukryć już nieco siwe włosy.

Minęło niecałe piętnaście minut ,po czym kobieta w milczeniu podeszła do dziewczynki. Spoglądała na nią swoimi brązowymi oczami ,jednak to nie był wzrok jaki do tej pory można było u niej spotkać ,ten był inny pełen zimna i pogardy.

-Zostaniesz tutaj -z jej gardła wydobył się pozbawiony jakichkolwiek uczuć głos.

-Co? ...dlaczego mam tutaj zostać?- zapytała dziewczynka cichym głosem

-Nie mam zamiaru ci się tłumaczyć ,to ostatni raz gdy się spotykamy.

-Ma...mamusiu co ty mówisz -do oczów różowo-włosej zaczynały napływać łzy.

-Przestań! Nie nazywaj mnie tak, nie jestem twoją matką -powiedziała ,odtrącając oszołomioną dziewczynkę ,która chciała się do niej przytulić.

-Ale ,mamusiu ja cię ko....- nie dokończyła gdyż poczuła na swoim policzku rozchodzące się pieczenie. Pierwszy raz ,to był pierwszy raz gdy jej własna mama uderzyła ją.

-Mam ciebie już dość, zniszczyłaś całe moje życie - oznajmiła agresywnie kobieta udając się w stronę samochodu pozostawiając za sobą zszokowaną zielonooką.

Po chwili do uszów płaczącej dziewczynki dobiegły słowa ,które nigdy nie powinny być wypowiedziane przez nikogo a w szczególności przez jej własną mamę.

-Mogłaś nigdy się nie urodzić.

Jedno zdanie wystarczyło aby małe ,kruche serce dziewczynki zostało wypełnione przeszywającym bólem. Spuściła swój wzrok na dół spoglądając w swoje czarne buty ,lekko przemoknięte od porannej rosy. Nagle poczuła jak delikatne krople deszczu zaczynają kapać na jej ciało. Ostry wiatr szarpał jej rozpuszczonymi włosami. Czuła w sobie bezgraniczną pustkę ,jakby część jej duszy rozbiła się ,dzieląc na niewielkie ,pojedyncze kawałki.Do zielonookiej podszedł mężczyzna chwytając ją za ramię.

-Może to miejsce nie wygląda zbyt dobrze ,ale nie masz się czym martwić zajmiemy się tobą ,lecz pamiętaj nic nie jest za darmo. Musisz ciężko pracować aby odwdzięczyć się za wszystko co dostaniesz. -powiedział stanowczym głosem mężczyzna po chwili prowadząc dziewczynę w stronę masywnych drzwi będących wejściem do głównego pomieszczenia.

Cichy ,rytmiczny dźwięk urządzenia docierał do jej uszów. Powolnym ruchem podniosła swoje ociężałe powieki. Mrugając kilkakrotnie zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu w którym się znajdowała. Była to niewielka sala szpitalna ,wypełniona po brzegi rozmaitymi urządzeniami. Ściany tak jak to zwykle bywa w takim miejscu były pomalowane jakąś słabą ,najprawdopodobniej bardzo tanią niebieską farbą. W pokoju znajdowały się jeszcze tylko dwa małe krzesła no i łóżko na którym w tym momencie leżała.Przez znajdujące się po lewej stronie okno wpadały delikatne promienie słoneczne ,którym udało się przedostać przez ciemne zachmurzone niebo. Do jej głowy zaczął napływać niewyraźny obraz wczorajszych wydarzeń. Pamiętała ,że siedziała na ziemi trzymając w rękach żyletkę i...tak nie udało się jej ,żyje i znowu będzie skazana czuć codziennie ten wyniszczający ją doszczętnie smutek.

-Jestem żałosna ,nawet nie potrafię odebrać sobie życie -po policzku dziewczyny spłynęła łza rozbijając się bezgłośnie o pościel.

Po chwili po sali rozniósł się dźwięk otwieranych drzwi. Do sali weszła ubrana w śnieżnobiały kitel starsza brunetka.

- Widzę ,że już się obudziłaś. Jak się czujesz? -zapytała przyjaznym głosem

-...

- Przyznam ,że nieźle się załatwiłaś ,zapewniłaś sobie wypoczynek w tej sali przez najbliższe trzy tygodnie.

-Trzy tygodnie, ale ja nie mogę tutaj tyle siedzieć- powiedziała po chwili cichym głosem dziewczyna spoglądając na zabandażowaną rękę.

-Przykro mi, trzeba było wcześniej o tym pomyśleć - w głosie kobiety można było z łatwością wyczuć zdenerwowanie.

-Za chwilę  jeden z praktykantów przyjdzie zmienić ci kroplówkę ,więc spokojnie odpoczywaj do tego czasu. -powiedziała zabierając ze sobą kartę pacjenta z którą po chwili wyszła z sali.

Dziewczyna siedziała w milczeniu wsłuchując się w krople deszczu które odbijały się od szyby okna. W jej głowie panował mętlik ,nie chciała znowu wszystkiego od początku powtarzać. Była gotowa na śmierć  i tak nic jej tutaj nie trzymało ,rozmyślała nad kolejną okazją do odebrania sobie życie.

-Cześć ,przyszedłem zmienić ci kroplówkę -niespodziewany głos wyciągnął ją z przemyśleń.

Skierowała ona swój wzrok na jego właściciela. Przed jej łóżkiem stał wysoki blondyn z niebieskimi oczami. Na jego twarzy widniał wesoły uśmiech ,ostatnia rzecz jaką chciała teraz zobaczyć.

Chłopak wyciągnął z szafki średniej wielkości woreczek z przeźroczystą substancją. Powoli podszedł do dziewczyny i chwycił ją za prawą dłoń chcąc odłączyć poprzednią dawkę. Różowo-włosa pod wpływem ciepła jakie poczuła momentalnie wyrwała rękę z uścisku.

-Co ty robisz, nie waż się mnie dotykać! -krzyknęła zimnym głosem.

Chłopak w pierwszej chwili zaskoczony reakcją dziewczyny nie odpowiedział nic jednak chwilę później delikatnie się uśmiechając powiedział.

-Spokojnie ,chciałem tylko zmienić kroplówkę. Nie masz się czego bać to na prawdę nie boli.

-Tak w ogóle to jestem Naruto ,odbywam tutaj praktyki od dwóch tygodni. -oznajmił wyciągając dłoń w stronę dziewczyny.

-Przestań ,nie interesuje mnie to. Nie mam zamiaru się z tobą zaprzyjaźniać więc sobie daruj te sztuczne uśmiechy -powiedziała spoglądając prosto w jego niebieskie tęczówki.

-Nie musisz tak od razu się denerwować ,chciałem tylko być miły

-Dziękuje...jakże jesteś uprzejmy -powiedziała z sarkazmem w głosie.

 Blondyn zmieszany całą sytuacją w ciszy zmienił kroplówkę i udał się w stronę wyjścia zostawiając w pomieszczeniu lekko zirytowaną dziewczynę.

-Miły haha śmieszne ,nigdy już nie uwierzę ,że ktoś może mnie traktować w ten sposób - wyszeptała dziewczyna zamykając oczy aby na nowo powrócić do przemyśleń.

Noc trwała już od dobrych kilku godzin. Blask księżyca lekko oświetlał wnętrze szpitalnej szali. Młoda dziewczyna leżała nieruchomo na boku łóżka.

-Musi się udać, na pewno dam radę- przez jej głowę przelatywały myśli.

Zielonooka po chwili uniosła się do pozycji siedzącej odpinając jednocześnie wpiętą do jej żyły igłę. Stanęła ona na zimnej podłodze z początku lekko się chwiejąc. Trzymając się oparcia łóżka skierowała się w stronę okna. Spoglądając czy przypadkiem ktoś nie stoi za drzwiami powoli otwarła jedną z okiennic. Znajdowała się ona na parterze więc bez problemu mogła wyjść na zewnątrz. Powoli kierowała się w stronę ulicy ,popołudniowy deszcz przerodził się w dość mocną ulewę. Całe jej ciało drgało od zimna. Z daleka ujrzała nadjeżdżający samochód, niewielką ciężarówkę dostawczą. Tym razem nie chciała dostać kolejnej szansy od życia. Zbliżyła się do jezdni ,blask świateł stawał się coraz mocniejszy. Jeden krok na przód tyle wystarczyło ,samochód był zbyt blisko aby wychamować. Zamknęła oczy czekając na niechybną śmierć. Nagle poczuła na swojej ręcę dłoń ,która pociągnęła ją w tył. Różowowłosa upadła na trawę,raniąc sobie przy tym kolano. Otwierając oczy ujrzała przed sobą twarz ciężko oddychającego blondyna.

-Dlaczego...dlaczego to zrobiłeś -do jej oczów zaczęły napływać łzy

-Dlaczego,nie pozwoliłeś mi umrzeć! -krzyczała uderzając pięścią o jego klatkę piersiową.

-Umrzeć...czy ty w ogóle słyszysz co mówisz! -chłopak chwycił ją mocno za ramiona

-Czy pomyślałaś o bliskich osobach, co czułyby gdyby dowiedziały się o twojej śmierci.

-Bliskich osobach,dla mnie nikt taki nie istnieje. Myślisz ,że wszystko wiesz?! Jestem nikim,zwykłą sierotą porzuconą przez rodziców,nikt się o mnie nie troszczy, nikt się mną nie interesuje.- po policzkach dziewczyny zaczęły płynąc coraz liczniejsze łzy.

-Masz rację nie wiem o tobie nic, nie mam prawa cię oceniać ale mimo to nigdy nie pozwoliłbym ci wpaść pod ten samochód.

-Dlaczego się tak o mnie martwisz, przecież jestem dla ciebie nikim ,zwykłą pacientką -powiedziała łamiącym się głosem.

-Nie wiem ,na prawdę nie wiem. Gdy zobaczyłem cię w przemokniętej koszuli ,stojącą samotnie ,czekając na zbliżającą się śmierć poczułem jak  moje serce ściska niewyobrażalny smutek... ja musiałem coś zrobić.

-To niesprawiedliwe ,dlaczego znowu to robisz,znowu jesteś dla mnie miły. Ja nie zasługuje na to -wyszeptała chowając twarz w swoich włosach.

Chłopak ostrożnie chwycił zielonooką za podbrótek i uniósł nieznacznie w górę spoglądając w jej zaczerwienione oczy.

-Nigdy więcej tak nie mów. Możesz o sobie myśleć róźne rzeczy jednak prawda jest inna. Klęcząc przed tobą widzę kruchą ,delikatną dziewczynę czekającą na najmniejszą pomoc. Targają mną różne emocje ,chcę ciebie przytulić ,dotknąć ,obronić przed wszystkim.

Całe ciało dziewczyny przeszywały liczne drgawki ,jednak nie były one wywołane  zimnem czy też deszczem lecz uczcuciem które tak dawno już zostało zapomniane.

-Wiem ,że te słowa mogą być tylko pustym nic nieznaczącym dźwiękiem wydobywającym się z moich ust jednak w głębi serca czuje ,że chce być przy tobie ,pomagać ci we wszystkim, być dla ciebie tym nikłym światełkiem w głębi tunelu.

Chłopak przytulił do siebie różowowłosą, czuł jak delikatne ,rozżarzone krople łez spływają po jego torsie. Prawą dłonią zaczął powoli przeczesywać rozpuszczone włosy dziewczyny ,mimowolnie bawiąc się ich końcówkami.

-Czy...czy mogę ci zaufać -cichy szept przerwał głuchą ciszę ,która panowała pomiędzy nastolatkami.

-Obiecuje ci ,że stanę się osobą ,która na nowo przywróci uśmiech na twojej twarzy.

Chłopak po chwili złożył na ustach dziewczyny delikatny pocałunek wypełniony troską ,uczuciem i co najważniejsze szczerością.

Blondwłosy odsuwając się od zielonookiej promieniście się uśmiechnął.

-Może to trochę późno ,ale czy mógłym w końcu dowiedzieć się jak masz na imię

-Jestem Sa...Sakura -odpowiedziała starając się dyskretnie ukryć rumieńce na policzkach.

-Sakura ,piękne imię -szepnął mocniej przytulając tą jakże drobną i kruchą dziewczynę.

Samotna ,zagubiona dziewczyna ,przesiąknięta demonami przeszłości w ciemną ,deszczową noc odnajduje szczęście ,zapomniane uczucie, osobę która może stać się jej księciem na białym rumaku. Czyż to nie idealny radosne zakończenie prosto ze snu?. Co jeśli tej pamiętnej nocy metalowa żyletka zrobiłaby o jedno cięcie mniej ,oszczędzając rozlewu kolejnych strumieni krwi. Czy tak mogłoby wyglądać teraz jej życie? Możesz na nowo zadawać sobie to pytanie jednak odpowiedź na nie została pogrzebana wraz z ciałem młodej różowo-włosej dziewczyny ,która w ciemną ,deszczową noc odnalazła jedynie mrok i zapomnienie.


                                                            /\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/
Na początku chciałem przeprosić i wyjaśnić jedną rzecz. Dzisiaj powinna pojawić się notka z głównego opowiadania jednak laptop mi się zepsuł i straciłem save plików. Na szybko napisałem ten one-shot żeby w chociaż małym stopniu zrekompensować ten brak. Mam nadzieję ,że się spodoba ,sam nie jestem jakoś zbytnio do niego przekonany ale w końcu to wasza opinia się liczy. Zachęcam do komentowania i do zobaczenia następnym razem.

                                                            Koniec transmisji od Reportera

3 komentarze:

  1. Najpierw na Ciebie nakrzycze. Jak mogłeś zostawić tą partówkę tak ?! Liczęna to, że wymyślicz drugą część bo czuję niedosyt. ZA MA ŁO !! No i tyle z krytyki :) Ten shocik jest śliczny ^^ taki mroczny ale ma w sobie coś co powoduje iż jest wyjątkowy. Bardzo lubię twój styl pisania co też jest ważne. Na początku byłam zawiedziona, że to nie nowy rozdział ale wybaczam Ci to :p Wspaniała partówka szczególnie dla tego, że uwielbiam NaruSaku ^^. Mam nadzieję, że napiszesz jeszcze jakiegoś one shota o NS. :D
    Pozdrawiam i duuuużoooo weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem podobnego zdania co Youi - san. Chciałabym więcej z tego tematu więc może byś to trochę rozbudował? Także byłam smutna, że nie ma nowego rozdziału bo czekam na niego z utęsknieniem, mam nadzieję, że szybko się pojawi.
    Przy okazji zapraszam na kolejny rozdział u mnie!

    OdpowiedzUsuń
  3. One-shot świetny tylko my również odczuwamy pewien niedosyt :) Ogólnie mówiąc piszesz bardzo dobrze, a no i cieszymy się, że ten rozdział był o NaruSaku :D No cóż, życzymy weny oraz pozdrawiamy. Patty i Paula.

    OdpowiedzUsuń