środa, 4 lutego 2015

Rozdział piąty -piętno

Przenikliwa ciemność otaczała całe jego ciało ,głuchy ,otępiały  dźwięk wybuchów dochodził do jego uszów .Nie liczyło się teraz nic był tylko on ,samotny mężczyzna toczący wewnętrzną walkę. Kolejne mocniejsze  ukłucie ,przyśpieszone  bicie serca ,uczucie tak dobrze przez niego znane zaczęło wypełniać całe jego ciało. Zapewne większość  przypadkowo zapytanych osób uznało by to za szaleństwo ,desperacki akt obrony przed otaczającym światem jednak nie on. Każde najmniejsze  drganie ,zimne krople potu spływające po jego plecach sprawiały ,że stawał się zupełnie inną osobą zdolną niemalże do rzeczy nie możliwych ,przekraczających ludzkie wyobrażenie. Delikatnie przejechał spierzchniętymi opuszkami palców po zimnej ,metalowej powierzchni. Poczuł jak kolejna dawka adrenaliny napływa do jego mózgu ,wiedział że ta chwila zbliża się nieubłaganie już niemal czuł unoszący się w powietrzu zapach prochu. Jego oddech z sekundy na sekundę stawał się coraz wolniejszy ,można nawet powiedzieć że z czasem całkowicie zanikał.Błyskawicznie otworzył oczy ,jego dłoń znająca już cały schemat na pamięć momentalnie powędrowała w stronę spustu. Delikatny ,niestanowiący zbytniego oporu mechanizm natychmiastowo poddał się nadchodzącej sile. Charakterystyczny huk wydobył się ze snajperki ,wąska smuga prawie bezbarwnego dymu zaczęła unosić się w górę. Jedno uderzenie serca ,nic nieznacząca sekunda tyle wystarczyło aby czaszka zamaskowanego terrorysty roztrzaskała się w różne kierunki. Lata szkoleń i wysiłku sprawiły ,że jego zmysły były mocno wyostrzone ,szybki zwrot lufy karabinu ,kolejny strzał noszący za sobą kolejne zimne ,bezwładnie opadające na ziemie ciało. Palący blask słońca padał na jego bladą twarz, suche ,pustynne powietrze dochodziło do jego ust ,drapiąc szorstko jego podniebienie. Okolica była wypełniona po brzegi odgłosami strzałów oraz rozpaczliwych krzyków. Nowe wybuchy raz po raz niszczyły masywne ,szare budynki. Jego misja była w porównaniu z poprzednimi stosunkowo prosta. Miał osłaniać swoich kompanów ,ludzi z którymi już prawie od dwóch lat służył ,starając się przetrwać w tym pozbawionym opieki Boga kraju. Spoglądając przez celownik optyczny obserwował wąską uliczkę ,którą w tym momencie przemieszczała się nieduża ,składająca się ledwo z pięciu osób grupka.Leżąc na dachu jednego z bloków ,mając wiatr za plecami miał idealną pozycję do czystego strzału. Nagle w powietrzu dało się usłyszeć odgłos granatu dymnego ,który zasłonił plac wraz z całą uliczką.

-Cholera -z gardła mężczyzny wydobył się ostry głos.

Nie mogąc sobie pozwolić aż czarna chmura dymu opadnie chwycił szybko w rękę broń i ruszył w stronę klatki schodowej ,pokonując ją niemalże w kilkanaście sekund. Po chwili znalazł się w jednej z zawalonych uliczek wzdłuż której niegdyś stały liczne stragany z żywnością. Zobaczył w oddali nadjeżdżającą ciężarówkę z wrogim wsparciem. Kilkunastu uzbrojonych w różnego rodzaju bronie ciemnoskórych najemników rzuciło się w wir walki. Krew coraz brutalniej rozlewała się po okolicy ,pokrywając liczne skały ,mieszając się ze złocistym piaskiem. Czarnowłosy przemknął się niepostrzeżenie w stronę małego budynku w którym broniła się reszta jego oddziału.

-Jack!!! Musimy się wycofać ,jest ich zbyt dużo -krzyknął w stronę rudowłosego dość niskiego wzrostu mężczyzny.

-Nie ma mowy ,kazano utrzymać nam to miejsce ,aż do przybycia głównej jednostki. Nie możemy teraz uciekać jak zwykli tchórze.

-Czy ty siebie słyszysz, popatrz na nich są wyczerpani. Jak mamy stawiać czoła kilkunastoosobowej  grupie po zęby uzbrojonych terrorystów. -powiedział rozglądając się po swoich kompanach.

-Milcz ,ja tu dowodzę i jak długo żyję nie pozwolę nikomu się wycofać -oznajmił stanowczo wychylając się przez okno aby chwilę później oddać serię strzałów z niewielkiego karabinu.

Czarnowłosy kucając przeszedł do następnego pokoju w którym na ziemi siedziała blond-włosa dziewczyna opatrując jednego z rannych.

-Anna ,jego nie da się przekonać ,wszyscy tutaj umrzemy -łamiącym głosem powiedział spoglądając na spoconą ,pokrytą krwią twarz dziewczyny.

-Itachi! uspokój się ,na pewno uda nam się przeżyć , w końcu należymy do sławnego ,szczęśliwego oddziału trzynastego. -oznajmiła cichym głosem dziewczyna posyłając delikatny uśmiech czarnookiemu.

-Śmierć niewiernym!!!!

Nagły wstrząs zachwiał całym budynkiem ,z popękanych ścian zaczęły spadać resztki tynku. Sąsiednie pomieszczenie było pokryte ścianą ognia. Na ziemi walały się rozerwane resztki ciał ,pokryte warstwą sączącej się brunatniej krwi.

-Nie ,nie,nie!!! -oszołomiony mężczyzna spoglądał na tą masakrę

-Anna!!! musimy uciekać. Oni nie żyją -krzyknął łapiąc dziewczynę za rękę po chwili przebijając się przez ogień w stronę jednego z wyjść.

Biegli z całych sił przedzierając się przez kolejne uliczki. W oddali można było słyszeć głosy posłanego za nimi pościgu. Nagły strzał ,przeszywający ból rozniósł się po ciele dziewczyny. Z jej uda zaczęła płynąc czerwona ciecz. Z ust brązowookiej wydobył się ostry syk. Po chwili upadła ona na ziemie ,uderzając w kilka skrzynek. Mężczyzna momentalnie podbiegł do niej ,starając się ją unieść w górę.

-Uciekaj ,zaraz nas złapią

-Nie zostawię cię tutaj -powiedział przerzucając jej rękę przez swoje ramię

-Nie dasz rady ,spowolnię cię. Oni są zbyt blisko -odpowiedziała z drżeniem w głosie blondynka.

Mężczyzna starając się ignorować błagania dziewczyny powoli przemieszczał się na przód. Sytuacja była beznadziejna ,nigdzie nie było widać żadnego wsparcia.

Po chwili w powietrzu rozniósł się odgłos strzałów. Seria pocisków skierowała się w ich stronę. Nie czuł nic ,czyżby szczęście tym razem im dopisało i kule minęły ich. Chwila uciechy nie trwała zbyt długo ,poczuł jak ciężar na jego ramieniu staje się coraz cięższy. Obrócił on swoją głowę w bok ,jego oczy natychmiastowo się rozszerzyły. Z ust jego partnerki wypływał ostry strumień krwi. Bezwładne ciało dziewczyny upadło na ziemię ,otwartymi zszokowanymi oczami wpatrywała się w czarnookiego.Zrobiła to ,przyjęła na siebie cały ostrzał ,ratując przy tym mężczyznę ,osobę która była jej nieodwzajemnioną miłością,nigdy już nie będzie dane jej wyznać swoich uczuć do niego. Po policzkach czarnookiego zaczęły spływać łzy w przeciągu piętnastu minut stracił wszystkie bliskie mu osoby. Otępiałym wzrokiem spoglądał w nieruchomą twarz dziewczyny.

-Dlaczego...?

-BOŻE dlaczego tak mnie krzywdzisz?

-Odpowiedz mi!!!

-Odpo.. -mężczyzna zerwał się z szarego ,podłużnego łóżka. Krople potu spływały po jego twarzy. Jego oddech płytki i szybki po chwili zaczął łagodnieć. Nie mógł tego zrozumieć ,myślał że pogodził się z tymi wydarzeniami już lata temu.Dlaczego akurat teraz sobie o nich przypomniał ,znów to same ,puste uczucie wypełniało go. Nie był to smutek lecz bardziej żal do samego siebie ,osoby która nie mogła uratować swoich przyjaciół.

Promienie słońca wpadały przez niewielkie okno znajdujące się w jego pokoju. To właśnie dzisiaj miał nastąpić dzień w którym spotka swoich nowych podwładnych.

-Haha ,dowódca sił specjalnych. Czyż to nie brzmi trywialnie -na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Sięgnął on po szklankę z nalaną do połowy szkocką. Lubił ten smak ,mimo że wiedział że alkohol na niego źle działa to nie mógł się powstrzymać.

Kierował się w stronę koszar nr.5 które otrzymał na własność jako plac treningowy. Po drodze mijał kilkunastoosobowe grupki rekrutów. Większość z nich nie ukończyła z pewnością piętnastego roku życia. Dobrze wiedział ,że stanowią oni tylko żywą przynętę na zainfekowanych ,takie właśnie zasady stosowało wojsko. Nie zgadzał się z tym jednak nie był na tyle głupi ,żeby przeciwstawiać się panującemu porządkowi.

Otworzył on drzwi do budynku ,w środku panował półmrok jednak od razu dostrzegł w nim kształt postaci. W kącie pomieszczenia stał oparty o jeden z filarów szaro-włosy mężczyzna. Z pozoru wyglądał przeciętnie. Średniego wzrostu ,delikatnie umięśniony niczym zbytnio nie wyróżniający się.

-Witam ,kapitan Itachi -powiedział podając w stronę mężczyzny dłoń.

-Kakashi ,zostałem mianowany na twojego zastępce.

-Dostałem informację ,że będzie tutaj znajdować się moja drużyna lecz jak na razie widzę tylko ciebie. Możesz mi to wyjaśnić?

-Przykro mi ale jak tutaj przyszedłem nikogo nie było -odpowiedział spokojnym głosem mężczyzna

Nagle po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk otwieranych drzwi. Do środka weszła blond-włosa dość nieprzeciętnej urody dziewczyna.

-Niech zgadnę to ty będziesz naszym kapitanem ,tak? -powiedziała z rozbawieniem w głosie.

-Tak -usłyszała w zamian krótka odpowiedź.

-Myślałam ,że chociaż tym razem przyślą nam kogoś dobrego ale jak widać wybierają samych starców -oznajmiła pokazując palcem w stronę lekko zaskoczonych mężczyzn.

-Przykro mi ,że cię zawiodłem. Baczność! jestem twoim przełożonym i masz się do mnie zwracać z szacunkiem -syknął w stronę niebieskookiej.

-Tak ,tak jakoś nie robi to na mnie wrażenia. Ustalmy coś ,ty jesteś jak na razie nikim. Chcesz zasłużyć na szacunek to udowodnij mi że jesteś go wart. -powiedziała uśmiechając się delikatnie w jego stronę.

-Przepraszam chłopcy ale teraz mam zamiar udać się na kąpiel ,do zobaczenia później.

Oszołomiony czarnooki stał na środku placu ,próbował ukryć zdenerwowanie masując swoją skroń.

-Nie wierze ,pozbyłem się jednej diablicy a w zamian dostałem coś jeszcze gorszego -oznajmił przecierając twarz dłonią.

-Proszę być spokojnym ,mimo że na to nie wygląda to jedna z najlepszych medyczek w garnizonie.

-Nie ważne ,później się nią zajmę. Jeśli chodzi o ciebie ,to w czym jesteś dobry? -zapytał spoglądając na szaro-włosego.

Mężczyzna nie odpowiadając nic w mgnieniu oka wysunął zza paska średniej wielkości nóż i rzucił go w znajdującą się na przeciwko niego ścianę. Ostrzę minimalnie przeszło koło głowy czarnookiego.

-Zdumiewające ,przez chwilę myślałem ,że mnie trafi. Zdecydowanie twoje umiejętności są na wysokim poziomie. Gdzie wcześniej służyłeś?

-Nigdzie ,byłem najemnikiem. Łatwa praca ciche ,szybkie zabójstwa to właśnie tym zajmowałem się przez ostatnie 7 lat.

-Myślę ,że spokojnie się dogadamy. Zapraszam cię na piwo ,będziemy musieli uzgodnić kilka rzeczy. -rzekł w stronę mężczyzny chwytając go za ramię.

Po chwili do uszów obydwu z nich dotarł ostry ,donośny głos syreny alarmowej.

                                                                    /\/\/\/\/\/\/\/\/\/

Cichy dźwięk kropli rozbijających się o podłogę docierał do jej uszów. Powolnie mrugając powiekami otwarła swoje szare oczy. Z początku nie wiedziała gdzie się znajduje ,na pozór przypominało to niewielkiej wielkości salon. Stare meble ,mały połamany stolik no i sofa na której aktualnie leżała były jedynym jego wystrojem. Próbowała się podnieść ,jednak momentalnie jej głowę przeszył ostry ból. Chwyciła się skroni obiema rękami ,chcąc choć w małym stopniu uśmierzyć to uczucie. Po chwili usłyszała kroki dochodzące z pobliskiego pokoju. Zamknęła  oczy ,starając się udawać że śpi. Poczuła jak ktoś się do niej zbliża ,dłonie lekko jej drgały jednak nie chciała zdradzić swojej przykrywki.

-Długo masz zamiar jeszcze tak leżeć? -usłyszała zimny głos

-Nie musisz udawać ,przecież widziałem jak się ruszałaś.

Dziewczyna otworzyła oczy. Znajdował się przed nią blond-włosy chłopak spoglądający na nią z pewnej odległości.

-Kim jesteś? -zapytała starając się ukryć łamiący głos

-Spokojnie nie musisz się mnie bać

-To ty mi pomogłeś wydostać się z kanału?

-Tak ,właściwie to chciałem cię zapytać co ktoś taki jak ty tam robił? -zapytał z dość sporą ciekawością w głosie.

-Ja, uciekałam przed zarażonymi i wtedy ja,ci ludzie i wtedy ten mrok ja...-dziewczyna spuściła głowę na dół. Wszelkie emocję związane z wcześniejszymi zdarzeniami zaczynały właśnie do niej docierać.

Chłopak z początku nie zrozumiał o co jej chodzi jednak po chwili zauważył ,że ciało dziewczyny drży a po jej policzkach spływają łzy. Znowu poczuł to charakterystyczne ukłucie w sercu to samo czuł gdy tamta dzie...nie ,nie warto wracać do tego -jego myśli starały odsunąć się jak najdalej od tamtego dnia.

-Nie płacz -powiedział stanowczo ,odwracając głowę w bok.

-Oni umarli ,ja nie mogłam nic zrobić -roztrzęsiona dziewczyna skuliła się jeszcze mocniej.

-Skończ to ,czy nie najważniejsze jest to że ty żyjesz. Czy nikt ci nigdy nie powiedział ,że walka o własne życie zawsze pozostawia po sobie masę śmierci.A może powiesz mi ,że wolałabyś teraz być na ich miejscu ,leżąc w jakimś zatęchłym kanale! -krzyknął zwracając na siebie wzrok dziewczyny.

-Ja...chciałam przeżyć ,ja musiałam -odpowiedziała cicho granato-włosa.

-W takim razie przestań w końcu płakać. W świecie w którym żyjemy nie da się uniknąć śmierci i smutku. Nie ważne jak sprawiedliwym się jest lub jak bardzo się do kogoś przywiąże to wszystko i tak zostanie zastąpione desperacką nadzieją na przeżycie.

-Ty...masz rację -odpowiedziała dziewczyna starając się wytrzeć zaszklone oczy.

-Mam wrażenie ,że spędzimy wspólnie trochę czasu więc nazywaj mnie Naruto -powiedział chłopak wyciągając rękę w stronę granatowłosej.



                                                                    /\/\/\/\/\/\/\/\/\/

Witam serdecznie,przed wami kolejny już rozdział opowiadania. Mam nadzieję ,że się wam spodobał,zachęcam do komentowania gdyż to bardzo motywuje. Jeszcze taka dodatkowa informacja.Z racji ,że nadchodzą ferie będę miał więcej wolnego czasu więc możliwe (nie obiecuję)że notki będą się pojawiać dwa razy w tygodniu.

                                                                        Koniec transmisji od Reportera

3 komentarze:

  1. Rozdział świetny, te wspomnienia Itachiego zostały bardzo dobrze przedstawione :D Nadal jako fanki, mamy nadzieję, że jednak Twoje opowiadanie będzie o NaruSaku :D No cóż, pozdrawiamy i życzymy dużo weny. Patty i Paula.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie pojawił się kolejny rozdział! Tak długo na niego czekałam i się doczekałam. Wspomnienia Itachi'ego są dość ciekawe. W końcu Naruto i Hinata się spotykają! Osobiście kibicuję im no, ale cóż każde z nich może kiedyś straci rękę lub nogę :P
    Ja i moje współczucie godne pożałowania. Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się dość szybko bo jak dla mnie już długo naczekałam się na ten. I błagam może byś tak rozwinął jakąś jednorazówkę? BŁAGAM!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny. Widać pojawiają się nowe postacie, czyli Itachi, Kakashi, i czyba Ino?
    Jak widać Hinatę uratował Naruto, robi się coraz ciekawiej. Ciekawi mnie czy będzie NaruSaku czy NaruHina, lubie oba paringi, ale najbardziej NaruSaku.

    Pozdrawiam i życze weny oraz czekam na next.

    OdpowiedzUsuń