środa, 14 stycznia 2015

rozdział trzeci -nowy przyjaciel

Zimny podmuch wiatru zerwał ostatnie już przyblakłe liście z gałęzi znajdującego się na środku parku wielkiego dębu ,który przez wielu uważany był za symbol miasta. Niewiele osób wiedziało lub też pamiętało kiedy drzewo to urosło ,wydawało się jakby stało tu od samego początku spoglądając na rozwijające się z biegiem lat miasteczko. Na niewielkim niebiesko fioletowym kocu siedziały dwie młode dziewczyny. Jedna z nich o niesamowitych ,rzadko spotykanych różowych włosach zajadała się w tym momencie ręcznie wykonanymi kanapki ,które wcześniej wyciągnęła z dość obszernego choć nie wskazującego na to wiklinowego koszyka. Kontem oka spoglądała na drugą dziewczynę z wyglądu zapewne nieco starszą. Jej średniej długości włosy ,które od niedawna sięgały już nieco poniżej ramion delikatnie połyskiwały w promieniach jesiennego, zimnego słońca. Obie ubrane były w jasno beżowe spodnie oraz czarne kurtki.

-Siostrzyczko, myślisz że w tym roku będziemy mogli wspólnie spędzić Wigilię? –zapytała różowo-włosa kładąc swoją głowę na kolana blondynki.

-Nie wiem, sama dobrze wiesz że rodzice mają ostatnio bardzo dużo pracy i nie zawsze mogą znaleźć dla nas czas.- odpowiedziała spoglądając w lekko zachmurzone niebo.

-To nie sprawiedliwe, nie chce znowu spędzić sama świąt. Chociaż w ten jeden dzień mogliby zachowywać się inaczej.

-Głupiutka ,jeszcze wiele rzeczy musisz zrozumieć –powiedziała wstając z koca.

-Musimy się już zbierać ,za niedługo twoja korepetytorka powinna już przyjechać.

-Dobrze ,chociaż wiesz jak bardzo jej nie lubię. Ona zawsze na mnie krzyczy i każe zachowywać się idealnie tak jak przystało na młodą damę –powiedziała zmienionym głosem próbując naśladować swoją nauczycielkę gry na pianinie.

Chwilę później obie wędrowały już wąską uliczką spoglądając na panoramę miasta. Uwielbiały tą miejscowość ,mieszkających w pobliżu ludzi którzy dla wszystkich byli życzliwi oraz ten spokojny ,senny klimat.

-Siostrzyczko ,jestem od ciebie szybsza! –wołała biegnąc w stronę niewielkiego mostku.

-Tak, tylko uważaj na siebie i patrz pod nogi. Nie zamierzam cię później nieść na rękach do domu.

Zielonooka biegła środkiem jezdni radośnie się uśmiechając. Jej wzrok przyciągnął kolorowy ptak ,który usiadł na pobliskim znaku przez co nie zauważyła dość sporego kamienia o który się potknęła. Momentalnie upadła na ziemie ,tłukąc sobie kolano z którego po chwili zaczął wypływać delikatny strumień czerwonej cieczy. Dziewczynka wzięła do ręki chusteczkę ,która zaczęła wycierać obolałą część ciała.

-Sakura uważaj !!! –do jej uszów dobiegł przerażony krzyk swojej siostry ,podniosła swoją głowę do góry i zobaczyła pędzącą w jej stronę z zawrotną prędkością dużą transportową furgonetkę. Chwilę później poczuła na swoich plecach rękę ,która odepchnęła ją na bok w wyniku czego uderzyła o kamienny krawężnik tracąc przy przytomność. Zamykającymi się już mocno ociężałymi powiekami spojrzała na jezdnie ,pokrytą w tym momencie dość sporą kałużą krwi a z jej ust wydobyły się ostatnie słowa.

-Siostrzyczko…

Powolnym ruchem otworzyła oczy ,ukazując tym samym swoje zielone tęczówki. Nie mogąc w pierwszej chwili przyzwyczaić się do ostrego światła zamrugała kilkakrotnie powiekami. Do jej nozdrzy od razu wpadł ten dobrze znany zapach. Znajdowała się ona w niewielkiej szpitalnej sali. Nigdy nie lubiła tego miejsca ,blade kolory ścian i panujący wewnątrz klimat sprawiał ,że czuła się smutna ,nieporadna. Bolała ją cała głowa ,z całych sił starała się przypomnieć co się stało ,jednak nie pamiętała nic w głowie miała tylko czarną pustkę. Ostatnie co pamiętała to piknik siostrą ,droga do domu nic więcej. Po chwili z jej zamyślenia wyciągnął ją dźwięk otwieranych drzwi. Do sali weszła szczupła kobieta w czerwonej spódniczce i białej koszuli z podwijanymi rękawami.

-Mamo, co się stało? –zapytała spoglądając na jej blade policzki ,podkrążone i zaczerwienione od płaczu oczy ,na twarz która w tym momencie ukazywała jedno uczucie-rozpacz.

-Dlaczego, dlaczego to zrobiłaś? –do uszów zielonookiej dobiegł głos wypełniony żalem i czymś jeszcze, pogardą?

-To wszystko twoja wina! To przez ciebie, dlaczego to ona musiała właśnie zginąć, dlaczego moje ukochane dziecko odeszło.- krzyczała zbliżając się do łóżka.

-Mamusiu o co chodzi ,co się stało –pytała roztrzęsiona nie wiedząc o co chodzi.

-Masz czelność jeszcze pytać! –podeszła do dziewczynki i z całej siły uderzyła ją otwartą dłonią w twarz.

-Nienawidzę cię ,nie chcę cię już więcej widzieć. Powiedziała wychodząc szybkim krokiem z pomieszczenia. Oniemiała dziewczyna usłyszała jeszcze jedno zdanie, zdanie które sprawiło jej najwięcej cierpienia –Żałuje ,że to ty przeżyłaś.

Po policzkach dziewczyny spływały gorzkie łzy ,pełne smutku i goryczy. Rozpaczliwym głosem krzyczała

-Mamusiu ,przepraszam ,mamusiu wróć.

-Mamu… -dziewczyna obudziła się z koszmaru. Całe jej ciało drżało z zimna i strachu. Leżała ona na chłodnej klatce schodowej ,do której weszła ostatniej nocy chcąc uniknąć ataku zainfekowanych. W jej głowie pojawiały się obrazy z wczorajszego dnia. Wszystko co miała ,straciła w oka mgnieniu. Musiała uciekać chcąc ratować swoje życie. Wolnym ruchem podniosła się z podłogi ,jej wzrok skierował się na znajdujące się przed nią wejście, które na szczęście wydawało się nie być przez nic otoczone. Wyszła na zewnątrz ,słońce było już wysoko w górze ,najprawdopodobniej musiała przespać dość sporą część dnia. Skierowała się w stronę niewielkiej fontanny znajdującej się na końcu ulicy. Chciała ukoić pragnienie oraz zapełnić czymś żołądek. Przemierzała bez celu kolejne przecznice ,nie wiedziała co ma ze sobą zrobić ,jak sobie sama poradzi w tym świecie jeśli tak można nazwać miejsca gdzie cywilizacja ludzka niechybnie zbliża się do końca. Zmęczona nieustannym chodzeniem usiadła na niewielkiej o dziwo nie zniszczonej jeszcze ławeczce. Zamknęła ona swoje powieki ,zanurzając się w rozmyślaniu nad jej dalszym losem. Delikatny wietrzyk kołysał jej rozpuszczonymi włosami. Nagle na swoim ramieniu poczuła ucisk ,przerażona odskoczyła momentalnie spoglądając w tył. Stała przed nią średniego wzrostu brunetka o piwnych oczach i lekkim uśmiechu.

-Czego ode mnie chcesz- zapytała chłodnym tonem.

-Przepraszam nie chciałam cię przestraszyć. Masz może jakieś jedzenie? –zapytała powoli.

-Niestety nie ,sama umieram z głodu –odpowiedziała natychmiastowo.

-Szkoda, no ale cóż i tak zbytnio się nie nastawiałam. Tak w ogóle to jestem Hana –oznajmiła wyciągając pewnie rękę w stronę zielonookiej.

-Sakura ,jestem Sakura Haruno.

-Więc Sakura jesteś tu sama?

-Nie ja je…to znaczy tak jestem sama- na jej twarzy nawet głupi mógłby dostrzec ogromny smutek.

-Czyli mogę się przysiąść –było to bardziej stwierdzenie niż pytanie gdyż już po chwili siedziała na drewnianej ławeczce rozciągając się na boki.

-Przepraszam, czy mogłabyś mi pomóc. Chciałabym wiedzieć czy jest gdzieś jakieś bezpieczne miejsce w którym mogłabym zamieszkać- zapytała różowo-włosa spuszczając głowę w dół.

-Oj Sakura w tych czasach nie ma czegoś takiego ,chociaż ostatnio słyszałam że w Washingtonie dość mocno się trzymają i chętnie przyjmują przybyszy.

-Washington… czy ty w ogóle sobie wyobrażasz jak to jest daleko. Jak ja mam się tam sama dostać- powiedziała zawiedziona dziewczyna.

-Nie koniecznie sama, wiesz ja chyba mam już dość tego Stevensvill chętnie udałabym się na wschód. Zawsze można spróbować ,może się nam poszczęści i akurat trafimy tam w jednym kawałku –oznajmiła szeroko się uśmiechając.

-Naprawdę ! Ja,ja dziękuję –do jej oczów napłynęły łzy, w końcu poczuła że to może być nowy cel w jej życiu.

-Tylko mi się tutaj nie rozklejaj, musimy już ruszać w końcu czeka nas miła przechadzka przez 160 mil –ostatnie słowo trochę ją przygnębiło ,Sakura miała racje to jednak jest dość spory dystans.

Wędrowały wspólnie już niemal od trzech dni. Sakura bardzo wiele dowiedziała się o swojej nowej dość rozgadanej przyjaciółce. Pochodziła ona z obrzeży miasta, jej rodzice byli księgowymi ,miała kilka braci i jedną siostrę. Dowiedziała się nawet takich szczegółów jak ulubiony kolor czy potrawa. Nie ciekawiło ją to zbytnio ,jednak była ona jej bardzo wdzięczna. Rozmowy z nią pozwalały chociaż na moment zapomnieć o wszystkich złych wspomnieniach.

-Sakura, już nie mogę odpocznijmy przez chwilę –powiedziała opierając się o pobliski murek.

-Nie narzekaj ,przecież nie dawno robiłyśmy sobie postój.

-Wiem, ale zauważ że nie jestem zbytnio wysportowana –oznajmiła wskazując na soje drobne ciało.

-Oh no dobrze ale tylko pięć minut –odrzekła sama siadając na znajdującej się naprzeciwko skrzynce.

-Mamy coś do jedzenia ,jeśli tak to poproszę dużego Hamburgera z wieloma dodatkami

-Taa, nawet nie przypominaj nie zostało nam już nic. Powinniśmy coś poszukać –powiedziała rozglądając się na boki. Jej oczom ukazał się niewielki kiosk na skraju podwórka.

-Pójdę sprawdzić czy przypadkiem coś się nie ostało ,ty w tym czasie wypocznij a no i uważaj na siebie

-Tak ,tak mamusiu –odpowiedziała brunetka lekko się podśmiechując.

Zielonooka sprawdzała wnętrze budynku ,jednak mimo wielu starań nie udało jej się znaleźć nawet najmniejszej paczuszki z przekąskami. Do jej uszów nagle dobiegł głośny krzyk Hany.

-Sakura! Wracaj szybko- momentalnie dziewczyna ruszyła do miejsca w którym znajdowała się jej przyjaciółka. Po chwili dostrzegła ,że z kilku uliczek zaczęły wyłaniać się zarażeni. Sytuacja była nie ciekawa za niedługo mogły być całkowicie przez nich otoczone. Szybko podbiegła do piwnookiej i trzymając jej rękę ruszyła w przeciwną stronę. Biegły z całych sił jednak dystans pomiędzy nimi a mutantami stale się zmniejszał. Nagle pojawiła się w nich nikła nadzieja. Dostrzegły one drabinę przeciwpożarową, która przymocowana była do jednego z balkonów. Prędko znalazły się tuż przy niej. Nie wyglądała ona zbytnio zachęcająco, była stara i zardzewiała jednak w tym momencie nie mogły znaleźć nic lepszego. Pierwsza zaczęła wspinać się Sakura, drabina kołysała się na boki, kilka śrub odpadło od całej konstrukcji jednak po chwili dziewczyna już mogła bezpiecznie stanąć na betonowym balkoniku. Następnie zaczęła się wspinać Hana ,powoli stąpała coraz wyżej. Była już w połowie gdy nagle reszta śrub ,które już ledwo podtrzymywały drabinę pękły. Konstrukcja runęła w dół ,dziewczyna w ostatnim momencie uskoczyła jednak jej noga utkwiła pomiędzy szczeblami.

-Hana!

-Sakura, nie mogę wyciągnąć nogi! –krzyczała dziewczyna ,patrząc jak grupka zainfekowanych jest już coraz bliżej.

-Poczekaj może uda mi się jakoś do ciebie zejść –oznajmiła rozglądając się nerwowo w poszukiwaniu drugiego zejścia.

-Nie! Nie zbliżajcie się do mnie – krzyczała brunetka wymachując jednym z zardzewiałych szczebli.

Jeden z mutantów rzucił się na dziewczynę przygniatając jej dolną część ciała. Z ust piwnookiej wydał się rozpaczliwy pisk. Po jej policzkach spływały łzy, była przerażona wizja śmierci paraliżowała jej ciało. Kolejni dwaj mutanci szybko podbiegli do niej i ostrymi pazurami zaczęli przecinać jej ręce następnie skierowali się w stronę twarzy zostawiając na niej kilka zadrapań. Ostatecznie rozszarpali jej gardło z którego już po chwili wydobywała się brunatna ciesz.

-Hana, Hana, Hana! –zielonooka krzyczała rozdzierając sobie gardło ,widok masakrowanego ciała był dla niej zbyt okrutny. Szum w głowie, mocne ukłucie oraz szok sprawiły ,że po chwili zemdlała upadając na drewniane deski.


                                                                         /\/\/\/\/\/
Witam, to już kolejny rozdział. Mam nadzieje ,że się wam podoba gdyż trochę nad nim spędziłem. Nie jest oczywiście on jakiś wspaniały czy coś ale osobiście podoba mi się. Zachęcam do komentowania itp. 
                                                                                   Koniec transmisji od Reportera

1 komentarz:

  1. Witam. Jestem nowa!! :) Bardzo mi się podoba twój pomysł, i styl pisania. Ogólnie nie ma się do czego doczepić, sama pisałam ;P Tylko szkoda że taki króciutki X( ale za to bardzo fajny i trzyma te napięcie, nie miałam pojęcia, że ona zginie :P Jestem ciekawa jaką dasz parę, osobiście jestem za NaruHina, lecz nawet jeśli dasz inną nie zrezygnuje z tego bloga, bo ku*wa mi się zbytnio podoba, jestem ciekawa jak dalej rozwinie się fabuła.
    Pozdrawiam, całuski :*
    Czekam z niecierpliwością na next :)

    OdpowiedzUsuń