Zimny podmuch wiatru
zerwał ostatnie już przyblakłe liście z gałęzi znajdującego się na środku parku
wielkiego dębu ,który przez wielu uważany był za symbol miasta. Niewiele osób
wiedziało lub też pamiętało kiedy drzewo to urosło ,wydawało się jakby stało tu
od samego początku spoglądając na rozwijające się z biegiem lat miasteczko. Na
niewielkim niebiesko fioletowym kocu siedziały dwie młode dziewczyny. Jedna z
nich o niesamowitych ,rzadko spotykanych różowych włosach zajadała się w tym
momencie ręcznie wykonanymi kanapki ,które wcześniej wyciągnęła z dość
obszernego choć nie wskazującego na to wiklinowego koszyka. Kontem oka spoglądała
na drugą dziewczynę z wyglądu zapewne nieco starszą. Jej średniej długości
włosy ,które od niedawna sięgały już nieco poniżej ramion delikatnie
połyskiwały w promieniach jesiennego, zimnego słońca. Obie ubrane były w jasno
beżowe spodnie oraz czarne kurtki.
-Siostrzyczko,
myślisz że w tym roku będziemy mogli wspólnie spędzić Wigilię? –zapytała różowo-włosa
kładąc swoją głowę na kolana blondynki.
-Nie wiem, sama
dobrze wiesz że rodzice mają ostatnio bardzo dużo pracy i nie zawsze mogą
znaleźć dla nas czas.- odpowiedziała spoglądając w lekko zachmurzone niebo.
-To nie
sprawiedliwe, nie chce znowu spędzić sama świąt. Chociaż w ten jeden dzień
mogliby zachowywać się inaczej.
-Głupiutka
,jeszcze wiele rzeczy musisz zrozumieć –powiedziała wstając z koca.
-Musimy się już
zbierać ,za niedługo twoja korepetytorka powinna już przyjechać.
-Dobrze ,chociaż
wiesz jak bardzo jej nie lubię. Ona zawsze na mnie krzyczy i każe zachowywać
się idealnie tak jak przystało na młodą damę –powiedziała zmienionym głosem
próbując naśladować swoją nauczycielkę gry na pianinie.
Chwilę później
obie wędrowały już wąską uliczką spoglądając na panoramę miasta. Uwielbiały tą
miejscowość ,mieszkających w pobliżu ludzi którzy dla wszystkich byli życzliwi
oraz ten spokojny ,senny klimat.
-Siostrzyczko
,jestem od ciebie szybsza! –wołała biegnąc w stronę niewielkiego mostku.
-Tak, tylko uważaj
na siebie i patrz pod nogi. Nie zamierzam cię później nieść na rękach do domu.
Zielonooka biegła
środkiem jezdni radośnie się uśmiechając. Jej wzrok przyciągnął kolorowy ptak
,który usiadł na pobliskim znaku przez co nie zauważyła dość sporego kamienia o
który się potknęła. Momentalnie upadła na ziemie ,tłukąc sobie kolano z którego
po chwili zaczął wypływać delikatny strumień czerwonej cieczy. Dziewczynka wzięła
do ręki chusteczkę ,która zaczęła wycierać obolałą część ciała.
-Sakura uważaj !!!
–do jej uszów dobiegł przerażony krzyk swojej siostry ,podniosła swoją głowę do
góry i zobaczyła pędzącą w jej stronę z zawrotną prędkością dużą transportową
furgonetkę. Chwilę później poczuła na swoich plecach rękę ,która odepchnęła ją
na bok w wyniku czego uderzyła o kamienny krawężnik tracąc przy przytomność.
Zamykającymi się już mocno ociężałymi powiekami spojrzała na jezdnie ,pokrytą w
tym momencie dość sporą kałużą krwi a z jej ust wydobyły się ostatnie słowa.
-Siostrzyczko…
Powolnym ruchem
otworzyła oczy ,ukazując tym samym swoje zielone tęczówki. Nie mogąc w
pierwszej chwili przyzwyczaić się do ostrego światła zamrugała kilkakrotnie
powiekami. Do jej nozdrzy od razu wpadł ten dobrze znany zapach. Znajdowała się
ona w niewielkiej szpitalnej sali. Nigdy nie lubiła tego miejsca ,blade kolory
ścian i panujący wewnątrz klimat sprawiał ,że czuła się smutna ,nieporadna.
Bolała ją cała głowa ,z całych sił starała się przypomnieć co się stało ,jednak
nie pamiętała nic w głowie miała tylko czarną pustkę. Ostatnie co pamiętała to
piknik siostrą ,droga do domu nic więcej. Po chwili z jej zamyślenia wyciągnął
ją dźwięk otwieranych drzwi. Do sali weszła szczupła kobieta w czerwonej
spódniczce i białej koszuli z podwijanymi rękawami.
-Mamo, co się
stało? –zapytała spoglądając na jej blade policzki ,podkrążone i zaczerwienione
od płaczu oczy ,na twarz która w tym momencie ukazywała jedno uczucie-rozpacz.
-Dlaczego,
dlaczego to zrobiłaś? –do uszów zielonookiej dobiegł głos wypełniony żalem i
czymś jeszcze, pogardą?
-To wszystko twoja
wina! To przez ciebie, dlaczego to ona musiała właśnie zginąć, dlaczego moje
ukochane dziecko odeszło.- krzyczała zbliżając się do łóżka.
-Mamusiu o co
chodzi ,co się stało –pytała roztrzęsiona nie wiedząc o co chodzi.
-Masz czelność
jeszcze pytać! –podeszła do dziewczynki i z całej siły uderzyła ją otwartą
dłonią w twarz.
-Nienawidzę cię ,nie
chcę cię już więcej widzieć. Powiedziała wychodząc szybkim krokiem z pomieszczenia.
Oniemiała dziewczyna usłyszała jeszcze jedno zdanie, zdanie które sprawiło jej
najwięcej cierpienia –Żałuje ,że to ty przeżyłaś.
Po policzkach
dziewczyny spływały gorzkie łzy ,pełne smutku i goryczy. Rozpaczliwym głosem
krzyczała
-Mamusiu
,przepraszam ,mamusiu wróć.
-Mamu… -dziewczyna
obudziła się z koszmaru. Całe jej ciało drżało z zimna i strachu. Leżała ona na
chłodnej klatce schodowej ,do której weszła ostatniej nocy chcąc uniknąć ataku
zainfekowanych. W jej głowie pojawiały się obrazy z wczorajszego dnia. Wszystko
co miała ,straciła w oka mgnieniu. Musiała uciekać chcąc ratować swoje życie. Wolnym
ruchem podniosła się z podłogi ,jej wzrok skierował się na znajdujące się przed
nią wejście, które na szczęście wydawało się nie być przez nic otoczone. Wyszła
na zewnątrz ,słońce było już wysoko w górze ,najprawdopodobniej musiała
przespać dość sporą część dnia. Skierowała się w stronę niewielkiej fontanny
znajdującej się na końcu ulicy. Chciała ukoić pragnienie oraz zapełnić czymś
żołądek. Przemierzała bez celu kolejne przecznice ,nie wiedziała co ma ze sobą
zrobić ,jak sobie sama poradzi w tym świecie jeśli tak można nazwać miejsca
gdzie cywilizacja ludzka niechybnie zbliża się do końca. Zmęczona nieustannym
chodzeniem usiadła na niewielkiej o dziwo nie zniszczonej jeszcze ławeczce.
Zamknęła ona swoje powieki ,zanurzając się w rozmyślaniu nad jej dalszym losem.
Delikatny wietrzyk kołysał jej rozpuszczonymi włosami. Nagle na swoim ramieniu poczuła
ucisk ,przerażona odskoczyła momentalnie spoglądając w tył. Stała przed nią
średniego wzrostu brunetka o piwnych oczach i lekkim uśmiechu.
-Czego ode mnie
chcesz- zapytała chłodnym tonem.
-Przepraszam nie
chciałam cię przestraszyć. Masz może jakieś jedzenie? –zapytała powoli.
-Niestety nie
,sama umieram z głodu –odpowiedziała natychmiastowo.
-Szkoda, no ale
cóż i tak zbytnio się nie nastawiałam. Tak w ogóle to jestem Hana –oznajmiła wyciągając
pewnie rękę w stronę zielonookiej.
-Sakura ,jestem
Sakura Haruno.
-Więc Sakura
jesteś tu sama?
-Nie ja je…to
znaczy tak jestem sama- na jej twarzy nawet głupi mógłby dostrzec ogromny
smutek.
-Czyli mogę się
przysiąść –było to bardziej stwierdzenie niż pytanie gdyż już po chwili siedziała
na drewnianej ławeczce rozciągając się na boki.
-Przepraszam, czy
mogłabyś mi pomóc. Chciałabym wiedzieć czy jest gdzieś jakieś bezpieczne
miejsce w którym mogłabym zamieszkać- zapytała różowo-włosa spuszczając głowę w
dół.
-Oj Sakura w tych
czasach nie ma czegoś takiego ,chociaż ostatnio słyszałam że w Washingtonie
dość mocno się trzymają i chętnie przyjmują przybyszy.
-Washington… czy
ty w ogóle sobie wyobrażasz jak to jest daleko. Jak ja mam się tam sama dostać-
powiedziała zawiedziona dziewczyna.
-Nie koniecznie
sama, wiesz ja chyba mam już dość tego Stevensvill chętnie udałabym się na
wschód. Zawsze można spróbować ,może się nam poszczęści i akurat trafimy tam w
jednym kawałku –oznajmiła szeroko się uśmiechając.
-Naprawdę ! Ja,ja
dziękuję –do jej oczów napłynęły łzy, w końcu poczuła że to może być nowy cel w
jej życiu.
-Tylko mi się
tutaj nie rozklejaj, musimy już ruszać w końcu czeka nas miła przechadzka przez
160 mil –ostatnie słowo trochę ją przygnębiło ,Sakura miała racje to jednak
jest dość spory dystans.
Wędrowały wspólnie
już niemal od trzech dni. Sakura bardzo wiele dowiedziała się o swojej nowej
dość rozgadanej przyjaciółce. Pochodziła ona z obrzeży miasta, jej rodzice byli
księgowymi ,miała kilka braci i jedną siostrę. Dowiedziała się nawet takich
szczegółów jak ulubiony kolor czy potrawa. Nie ciekawiło ją to zbytnio ,jednak
była ona jej bardzo wdzięczna. Rozmowy z nią pozwalały chociaż na moment zapomnieć
o wszystkich złych wspomnieniach.
-Sakura, już nie
mogę odpocznijmy przez chwilę –powiedziała opierając się o pobliski murek.
-Nie narzekaj
,przecież nie dawno robiłyśmy sobie postój.
-Wiem, ale zauważ
że nie jestem zbytnio wysportowana –oznajmiła wskazując na soje drobne ciało.
-Oh no dobrze ale
tylko pięć minut –odrzekła sama siadając na znajdującej się naprzeciwko skrzynce.
-Mamy coś do
jedzenia ,jeśli tak to poproszę dużego Hamburgera z wieloma dodatkami
-Taa, nawet nie
przypominaj nie zostało nam już nic. Powinniśmy coś poszukać –powiedziała rozglądając
się na boki. Jej oczom ukazał się niewielki kiosk na skraju podwórka.
-Pójdę sprawdzić
czy przypadkiem coś się nie ostało ,ty w tym czasie wypocznij a no i uważaj na
siebie
-Tak ,tak mamusiu –odpowiedziała
brunetka lekko się podśmiechując.
Zielonooka
sprawdzała wnętrze budynku ,jednak mimo wielu starań nie udało jej się znaleźć
nawet najmniejszej paczuszki z przekąskami. Do jej uszów nagle dobiegł głośny
krzyk Hany.
-Sakura! Wracaj
szybko- momentalnie dziewczyna ruszyła do miejsca w którym znajdowała się jej
przyjaciółka. Po chwili dostrzegła ,że z kilku uliczek zaczęły wyłaniać się
zarażeni. Sytuacja była nie ciekawa za niedługo mogły być całkowicie przez nich
otoczone. Szybko podbiegła do piwnookiej i trzymając jej rękę ruszyła w
przeciwną stronę. Biegły z całych sił jednak dystans pomiędzy nimi a mutantami
stale się zmniejszał. Nagle pojawiła się w nich nikła nadzieja. Dostrzegły one
drabinę przeciwpożarową, która przymocowana była do jednego z balkonów. Prędko
znalazły się tuż przy niej. Nie wyglądała ona zbytnio zachęcająco, była stara i
zardzewiała jednak w tym momencie nie mogły znaleźć nic lepszego. Pierwsza
zaczęła wspinać się Sakura, drabina kołysała się na boki, kilka śrub odpadło od
całej konstrukcji jednak po chwili dziewczyna już mogła bezpiecznie stanąć na
betonowym balkoniku. Następnie zaczęła się wspinać Hana ,powoli stąpała coraz
wyżej. Była już w połowie gdy nagle reszta śrub ,które już ledwo podtrzymywały
drabinę pękły. Konstrukcja runęła w dół ,dziewczyna w ostatnim momencie
uskoczyła jednak jej noga utkwiła pomiędzy szczeblami.
-Hana!
-Sakura, nie mogę
wyciągnąć nogi! –krzyczała dziewczyna ,patrząc jak grupka zainfekowanych jest
już coraz bliżej.
-Poczekaj może uda
mi się jakoś do ciebie zejść –oznajmiła rozglądając się nerwowo w poszukiwaniu
drugiego zejścia.
-Nie! Nie zbliżajcie
się do mnie – krzyczała brunetka wymachując jednym z zardzewiałych szczebli.
Jeden z mutantów
rzucił się na dziewczynę przygniatając jej dolną część ciała. Z ust piwnookiej
wydał się rozpaczliwy pisk. Po jej policzkach spływały łzy, była przerażona
wizja śmierci paraliżowała jej ciało. Kolejni dwaj mutanci szybko podbiegli do
niej i ostrymi pazurami zaczęli przecinać jej ręce następnie skierowali się w
stronę twarzy zostawiając na niej kilka zadrapań. Ostatecznie rozszarpali jej
gardło z którego już po chwili wydobywała się brunatna ciesz.
-Hana, Hana, Hana!
–zielonooka krzyczała rozdzierając sobie gardło ,widok masakrowanego ciała był
dla niej zbyt okrutny. Szum w głowie, mocne ukłucie oraz szok sprawiły ,że po
chwili zemdlała upadając na drewniane deski.
/\/\/\/\/\/
Witam, to już kolejny rozdział. Mam nadzieje ,że się wam podoba gdyż trochę nad nim spędziłem. Nie jest oczywiście on jakiś wspaniały czy coś ale osobiście podoba mi się. Zachęcam do komentowania itp.
Koniec transmisji od Reportera
/\/\/\/\/\/
Witam, to już kolejny rozdział. Mam nadzieje ,że się wam podoba gdyż trochę nad nim spędziłem. Nie jest oczywiście on jakiś wspaniały czy coś ale osobiście podoba mi się. Zachęcam do komentowania itp.
Koniec transmisji od Reportera
Witam. Jestem nowa!! :) Bardzo mi się podoba twój pomysł, i styl pisania. Ogólnie nie ma się do czego doczepić, sama pisałam ;P Tylko szkoda że taki króciutki X( ale za to bardzo fajny i trzyma te napięcie, nie miałam pojęcia, że ona zginie :P Jestem ciekawa jaką dasz parę, osobiście jestem za NaruHina, lecz nawet jeśli dasz inną nie zrezygnuje z tego bloga, bo ku*wa mi się zbytnio podoba, jestem ciekawa jak dalej rozwinie się fabuła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, całuski :*
Czekam z niecierpliwością na next :)