środa, 11 lutego 2015

rozdział szósty -zaufanie

Drobne krople deszczu spływały po bladej lekko zarumienionej twarzy dziewczyny.Porywisty podmuch wiatru targał jej rozpuszczonymi włosami ,unosząc raz po raz ich pojedyncze pasma.Opierając się plecami o zimną ,obdartą i za pewne już starą ścianę szarawego budynku spoglądała martwym ,nieobecnym wzrokiem na znajdującą się przed nią wąską w tej chwili doszczętnie opustoszałą uliczkę.Uczucia ,które niegdyś wydawały się jej obce ,niepotrzebne w tej chwili stawały się coraz wyraźniejsze pozostawiając po sobie kolejne skazy na sercu.Czuła wewnętrzą pustkę ,ogarniający ją smutek ,może nawet i wstręd do samej siebie. Przed jej oczami  bezustanie pojawiały się obrazy a w uszach słyszała nieprzerwany krzyk i rozpacz.Kolejny raz kogoś zawiodła,znowu doprowadziła do śmierci osoby na której jej zależało.Czy właśnie tym się stała?Osobą ,która za wszelką cenę chce przetrwać ,pociągając na dno wszystkich którzy ją otaczają.Kolejne spojrzenie przepełnione bólem i goryczą tym razem napotkało martwe ciało jeśli tak można nazwać kawałki rozszarpanego mięsa leżące na brudnej poplamionej od szkarłatnej cieczy ziemi.Kolejne mocniejsze uderzenie serca.Wyrazisty krzyk wydobył się z gardła zielonookiej pokrywając się z odgłosem nocnej ulewy.Dziewczyna uniosła swoją głowę do góry spoglądając na zachmurzone,pociemniałe niebo.Po policzku spłynęła pojedyncza łza,taka czysta ,przeźroczysta lecz w rzeczywistości wypełniona rozpaczą.

-Przepraszam,przepraszam

-Hana...wybacz mi

Na niebie pojawiła się jasna błyskawica ,przedzierając niebo na pół.Huk grzmotu dotarł po chwili do uszów dziewczyny.Podciągając nogi do siebie starała chociaż w małym stopniu odłączyć się od  tego wszystkiego,stwarzając dla siebie bezpieczne miejsce zdala od wszystkich problemów i smutków.

Ciepłe promienie słońca padały na jej zziębnięte i przemoczone po nocej burzy ciało.Powoli unosząc się w górę,rozprostowała swoje ręcę. Delikatny odgłos nastawiających się kości dotarł do jej przyczerwienionych uszów.Nadal lekko zaspanym wzrokiem spoglądała po okolicy. Wszystkie wspomnienia znowu powróciły,lekko przygryzła swoje zasiniałe usta sprawiając sobie delikatny ból.Wstając z metalowej podłogi na której leżała ,obróciła momentalnie swój wzrok w stonę ściany. Nie chciała znowu widzieć tego okropnego widoku wywołującego u niej strach i obrzydzenie. W kącie zauważyła wąskie przejście prowadzące na sąsiednią klatkę z której z łatwością mogłaby zejść na ulicę.W brzuchu poczuła charakterystyczny skórcz,brak regularnego jedzenia dawał o sobie bardzo dobrze znać w najmniej odpowiednich chwilach.Nie dłużej przebywać w tym miejscu udała się wcześniej ustaloną przez siebie trasę.Alejka na której stała prowadziła w stronę głównej autostrady ,która na pierwszy rzut wydawała się w miarę bezpieczna. Przemieszczając się powoli starała się robić jak najmniej hałasu ,nie miała w tej chwili ochoty a co najważniejsze sił aby uciekać przed zarażonymi.Liczne opuszczone wraki samochodów blokowały sąsiedni pas. Ludzie za pewne pozostawili je starając się uciec przed zbliżającą się falą zarażonych ,które tak licznie pojawiały się  w pierwszym miesiący infekcji.Pamiętała to wydarzenie bardzo dobrze,mimo że minęły od niego niemal już cztery lata. Dzień w którym ludzkość zaczęła tracić panowanie nad światem ,wyrył się mocno w jej pamięci.

-Tato,co się dzieję!?-zapytała niepewnie dziewczyna patrząc na przerażoną twarz swojego ojca.

-Hendersonowie ,coś jest z nimi nie tak.Dziwnie się zachowywali

-Co masz na myśli?

-Oni,stali się agresywni tak jakby nie panowali nad sobą. -odpowiedział mężczyzna sprawdzając w drzwiach ostatnie zamki. -nie wychodź z domu do póki wszystko się nie wyjaśni.

Nagle do uszów dziewczyny dobiegł odglos rozbijanego szkła.Kawałki szyby rozniosły się po salonie ,trafiając w jej rękę wywołując przy tym delikatny strumień krwi.Do środką wpadła pokryta krwią kobieta jej twarz mimo ,że tak bardzo przypominająca żonę pana Hendersona w tym momencie była inna. Czerwone żrenice spoglądały na opierającą się o mały ,drewniany stolik różowowłosą.

-Tato!!! -z gardła zielonookiej wydobył się krzyk przerażenia.

Kobieta jakby czekająca tylko na drobną reakcję rzuciła się w stronę wstrząśnietej dziewczyny, jednak w ostatnim momencie została odepchnięta w bok. Upadła na podłogę ,unosząc w górę prawie niewidoczną warstwę kurzu.

-Sakura ,schowaj się na górzę

-Nie ,ja chce być przy tobie -odpowiedziała szybko patrząc jak jej ojciec siłuje się z monstrum.

-Szybko ,wynoś się stąd -krzyknął donośnie

Chwila zamieszania sprawiła ,że został natychmiastowo uderzony w brzuch i posłany z dość dużą siłą na pobliską ścianę. Delikatny strumień krwi wypłynął z jego ust plamiąc przy tym kawałek puchatego dywanu.Zarażony kierowany czymś w rodzaju instyktu momentalnie podbiegł do niego chwytając go za szyję i unosząc w górę. Ostrymi pazurami przejechał po skórze mężczyzny rozcinając część ramienia.

-Zostaw go!!! -w głowę zainfekowanego uderzył drewniany kij bejsbolowy ,przekręcając ją delikatnie w bok.

Różowowłosa chcąc wykonać kolejny zamach uniosła w górę kij jednak nie dane było jej osiągnąć swój cel gdyż została odepnięta w tył.Uderzyła o bok stołu wypuszczając z rąk jedyne źródło obrony.Bestia zbliżyła się do niej wyczuwając odużający zapach krwi.Z drżącymi rękami spoglądała lekko osłupionym wzrokiem na zbilażjącego się oprawce. Czuła na swojej twarz gorący ,odrzucający oddech.Nagle do jej uszów dotarł dźwięk wystrzału ,zdrętwiałe ciało upadło na dziewczynę przygniatając ją swoim cięarem.

-Kochanie nic ci się nie stało?

-Ty...ty ją zabiłeś. Zabiłeś człowieka

-Obawiam się ,że nie był to człowiek lecz coś znacznie gorszego.

Głośny dźwięk syreny alarmowej przerywany raz po raz seriami wystrzałów uniósł się w powietrzu.Dzień mimo ,że z pozoru piękny ,słoneczy w rzeczywistości okazał się początkiem końca ludzkości.

Z przemyśleń nad przeszłością wyrwał ją dźwięk przypominający odgłosy silnika. Uniosła swoje oczy w górę i zauważyła nadjeżdżającą na czarnym motocyklu postać.W pierwszej chwili miała mętlik w głowie ,gdyż wcześniej nie zauważyła żadnych oznak życia,czyżby wspomnienie o rodzinie  aż tak bardzo oderwało ją od rzeczywistości.Po chwili motocykl zatrzymał się przed nią,spoglądając na jego kierowce dostrzegła wysokiego czarnowłosego chłopaka o brązowym przeszywającym spojrzeniu.

-Co tu robisz? -z gardła chłopaka wydobył się ciepły ,przyjazny głos.

-Ja,podróżuję-odparła cicho.

-Hmm,za pewne już wiesz ale chciałbym przypomnieć ,że miejsce takie jak to nie należy do zbyt bezpiecznych. Niedaleko stad przemieszcza się dość duża grupka zainfekowanych.

-Poradzę sobie,już kilka razy miałam z nimi kontakt.

-Zapewne tak ,z resztą jak większość z ocalałych. Jestem Mokoto ,miło cię poznać -powiedział delikatnie unosząc kącik ust w górę.

-Sakura

-Ładne imię, więc Sakura czy pozwolisz mi sobie pomóc.Mógłbym podwieźć cię kilka przecznic dalej

-Nie, nie chcę -odpowiedziała spuszczając wzrok w dół. Nie chciała kolejny raz narażać innych.

-Zapomniałem wspomnieć ,że nie przyjmuje odmowy- rzekł spokojnym głosem.

-Dobrze,ale tylko niewielki dystans ,później zostawisz mnie samą, zrozumiałeś?

-Tak,tak

Dziewczyna wsiadła na motocykl otulając swoje ręcę w okół torsu chłopaka. Jej włosy delikatnie falowały na wietrze,ożeźwiające lekko chłodne powietrze sprawiło ,że lekko się uspokoiła.Czuła ciepło płynące z ciała czarnowłosego ,ciepła które tak dawno nie czuła.Czyżby tak na prawdę brakowało jej bliskości drugiej osoby.Jechali już niemal od godziny ,słońce powoli zaczynało zachodzić pozostawiając po sobie jedynie pomarańczową wstęgę na niebie.Światła reflektora oświetlało jezdnie.Nagle motocykl zwolnił,dziewczyna otworzyła swoję oczy i ujżała niewielki garaż ze słabym światłem wydobywającym się ze środka.

-Co to za miejsce?-zapytała jednak nie otrzymała odpowiedzi. Spojrzała na mężczyznę ,który schodząc z pojazdu stanął minimalnie przed nią.Był blisko ,stanowczo zbyt blisko ,jednak coś ją do niego przyciągało, uczucie które tak dawno nie czuła. Czyżby zauroczyła się w osobie ,którą poznała kilka godzin wcześniej.Brązowooki położył na jej policzku dłoń i delikatnie musnął jej usta. Słodki smak rozniósł się po ciele różowowłosej. Przerywając namiętny pocałunek wtuliła się w tors chłopaka.

-Jesteś piękna,będziemy mieć z ciebie wspaniałą zabawkę.

Dziewczyna poczuła ostry uścisk na swoim ramieniu pociągający ją w tył. Zobaczyła przed sobą dwójkę niskiego wzrostu mężczyzn na pierwszy rzut około czterdziestu lat.

-Brawo Mokoto ,przyprowadziłeś nam niezłą suczkę -powiedział z rechotem ubrany w zielone spodnie blondyn.

-Co...co tu się dzieję ,wypuście mnie!!! -z gardła dziewczyny wydobył się krzyk

-Ha ha ha, myślisz że uda ci się uciec? Od teraz należysz do nas,będziesz nas zabawiać każdej nocy -odrzekł starzec i wymierzył dziewczynie siarczysty policzek.

Zielonooka upadła na betonowy chodnik kalecząc sobie przy tym kolano.

-Proszę nie -w jej oczach pojawiły się krople łez. Znowu przydarzyło jej się to samo ,jednak teraz była sama ,nikt jej nie pomoże.

-Jesteś żałosna ,teraz wstawaj. Mam dzisiaj ochotę na zabawną noc- powiedział pociągając ją za włosy w stronę drewnianej ławki.

Mężczyzna rzucił dziewczynę na drewnianą powierzchnię i chwycił jej koszulę ,którą momentalnie rozerwał.Swoimi szarymi oczami spoglądał z porządaniem na jej delikatne ,gładkie ciało.Powoli zaczął całować jej szyję ,nie były to pocałunki jakich zawsze pragnęła ,one były gorsze ,brutalne, pozbawione uczuć.Zielonooka szarpała się ,chcąc powstrzymać oprawcę ,jednak nie mogła nic zrobić ,gdyż jej ręcę był mocno przytrzymywane.Starzec sięgnął swoją ręką w stronę rozporka ,starając się szybko go rozsunąć.Nagle do uszów dziewczyny dobiegł głośny huk dobiegający z końca ulicy. Z sąsiedniej alejki zaczęła się wyłaniać grupka zarażonych.

-Kurwa,dlaczego akurat w tej chwili -syknął głośno rudowłosy.

Uderzając kolejny raz dziewczynę rzucił ją na ziemię. Z biegiem udał się w stronę reszty mężczyzn starających się w tej chwili odebrzeć niespodziewany atak. Z ust różowowłosej leciała czerwona ciecz. Z całych sił podniosła się do góry,to była jej szansa na ucieczką.Starając się zachować przytomność biegła w stronę niewielkiej sieci uliczek.Słyszała za sobą głosy walki ,jednak nagle wszystko ucicho.

-Uciekła,łapcie ją!!!

Kolejna dawka przerażenia wypełnijła jej ciało. Wiedziała ,że jeśli da się złapać to będzie koniec, nie dostanie już drugiej szansy na ucieczkę. Zostanie zgwałcona ,pozbawiona najcenniejszej rzeczy.Dotykając ręką ściany kierowała się w stronę znajdującego się na przeciwko niej parku. Głosy mężczyzn stawały się coraz wyraźniejsze.Nagle coś chwyciło ją za nogę. Upadła na ziemie ,przejeżdzając ciałem po ostrych kamieniach.Obróciła momentalnie głowę w bok i zobaczyła stojącego nad nią Mokoto.

-Księżniczko popełniłaś duży błąd-powiedział chwytając ja za włosy i unosząc po chwili w górę.

-Proszę,nie.

-Mogłaś być grzeczna i spokojnie czekać. Teraz nauczę cię ,że za takie rzeczy czeka cię kara.

Brązowowłosy uderzył pięścią w brzuch wywołując ostry skurcz w ciele dziewczyny. Szybkie kopniecie ,kolejny cios tym razem mocniejszy i dokładniejszy.Obolałe ciało dziewczyny upadło bezwładnie na ziemię.Zamknęła oczy ,starając się odepchnąć od siebie ten ból,jednak nie mogła to bolało tak cholernie bolało.Czekała na kolejny cios ,mijały sekundy lecz nadal nie nadchodził. Ostrożnie otworzyła oczy i zobaczyła dwójkę walczących ze sobą mężczyzn.

-Ty śmieciu ,zabiję cię!!! -krzyczał jeden z nich uderzając drugiego pięśćmi w głowę.

-Nic mi nie zrobisz dzieciaku

Mokoto odskoczył w bok starając się uniknąć kolejnego ataku ,jednak momentalnie został podcięty i runął w dół. Osłonił swoją twarz rękami próbując zablokować napastnika. Brązowowłosy poczuł nagle silne ukłucie w boku ,w które jak chwilę później się okazało został dość mocno uderzony.Jego ręce mimowolnie powędrowały w stronę promieniującego bólu odsłaniając tym samym głowę. Atakujący go chłopak wykorzystał tą sytuacje i z całej siły uderzył go w skroń,łamiąc mu przy tym łuk brwiowy. Omdlałe ciało bruneta stoczyło się bezwładnie w stronę niewielkiego jeziorka znajdującego się na środku parku.
Ostro dyszący chłopak podszedł powoli w stronę oszołomionej dziewczyny ,która momentalnie odsunęła się w bok przygotowując się tym samym na obronę.

-Nic ci nie jest?-spytał nadal ciężko oddychając

-Zostaw mnie,ty pewnie też chcesz mnie skrzywdzić!!!-wykrzyczała różowowłosa a po jej policzkach spłynęły łzy.

-Nie bój się ,nic ci nie zrobię -odpowiedział spokojnie

-Nie kłam ,on też był dla mnie miły.Zależy wam tylko na jednym -oznajmiła roztrzęsiona dziewczyna opierając brodę o kolana.

-Musisz mi uwierzyć inaczej nie pomógłbym ci z tym mężczyzną.

-Ja...nie mogę

-Wiem ,że czujesz się teraz skrzywdzona i zdradzona. Nie wiem co on ci zrobił jednak musisz mi zaufać.-powiedział klękając przed dziewczyną.

Zielonooka podniosła w głowę w górę i natrafiła na spoglądające w jej stronę czarne tęczówki, w których z łatwością mogła odnaleźć wielki ból i cierpienie i coś jeszcze czyżby współczucie?

-Czy naprawdę mnie nie skrzywidz?-zaptała nadal szlochając

-Obiecuję ,pomogę ci-powiedział okrywając ją swoją czarną kurtką.

-Ja...jak masz na imię?

-Jestem Sasuke -odpowiedział kucając przed nią -wskakuj.

Różowowłosa powoli oparła się o plecy chłopaka ,zaciskając ręce na jego szyi. Całe ciało przeszywał narastający z minuty na minutę ból.

-Sakura,mów mi Sakura -powiedziała po czym zamknęła swoje oczy ,wyczerpana po trudach całego dnia.

                                                                   /\/\/\/\/\/\/\/\
Witam,przedstawiam kolejny rozdział mojego opowiadania.Mam nadzieję ,że się wam spodobał ,zachęcam do komentowani bo to na prawdę motywuje.Kolejny rozdział jak zwykle w czwartek jednak możliwe ,że w tygodniu też pojawi się one-shot gdyż przygotowałem myślę dość ciekawą historię ,którą prawdopodobnie będę ciągnął wraz z głównym opowiadaniem,chociaż nic nie obiecuję.(,,Nieśmiertelność to nie dar ,lecz przeznaczenie które musi się wypełnić")
Koniec transmisji od Reportera

6 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza i bardzo dobrze ponieważ mi się należy pierwszeństwo ( doprawdy logiczne zdanie -,-'). Jednak taka prawda, ponieważ przeczytałam rozdział o 9.35 na lekcji wychowawczej.
    Wpis jest bardzo... Drastyczny i chyba dlatego mi się tak spodobał. No i teraz sensacja! Będziesz pisał kolejne opowiadanie! Już nie mogę się doczekać, tylko takie pytanie. Będzie ono na innym blogu czy na tym. Bo jeżeli na innym t bardzo chętnie zrobiłabym Ci szablon, ponieważ niedawno zaczęłam się tego uczyć, a jeżeli nie to trudno.
    Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały. Hihihihihi Naruto spotkał Hinatę, a Sakura Sasuke <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za propozycję jednak notki z drugiego opowiadania będą się pojawiać na tym blogu.Gdybym kiedyś zdecydował się na nowy blog to chętnie się do ciebie zgłoszę ;)

      Usuń
  2. Rozdział jest świetny...
    Przez jakiś czas myślałem że naprawdę zgwałcą Sakure, miałem tylko nadzieję że ktoś ją uratuję.
    Na całe szczęście, tak się stało... chodź miałem wielką nadzieję że będzie to Naruto.
    Zostało mi teraz czekać na next oraz możliwy one-shot.

    Pozdrawiam i życze weny oraz czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwotnie to był Naruto jednak jakieś 5 minut przed publikacją wpadłem na ciekawy pomysł związany z fabułą który powinien się wam spodobać.

      Usuń
  3. Cóż możemy napisać o Twoim rozdziale? Że był nudny? Zdecydowanie nie! Rozdział drastyczny, ale genialny. Do końca trzyma w napięciu :D Już naprawdę myślałyśmy, że biedna Sakura zostanie zgwałcona, ale los tak chciał, że została uratowana przez Sasuke, Jednak tak jak Saba20 liczyłyśmy na to, że z opresji uratuje ją nie kto inny jak Naruto :) Jesteśmy okropnie ciekawe co Ty wymyśliłeś i najważniejsze z kim będzie Naruto :D No cóż, żeby się tego dowiedzieć musimy czekać na kolejne notki. Życzymy ogromnej weny oraz pozdrawiamy Patty i Paula.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałeś nominowany do LA więcej na http://deidara-fallen-in-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń